
Po dziwieniu się światem zostają nam tylko zmarszczki..
Mława, Śrem, Warszawa.. Aż do dziś każda z tych spraw sprawiała, że nie dowierzałam. Jak takie rzeczy mogą się dziać? Jak ludzie mogą nie reagować? Jak można zwyczajnie odwrócić wzrok i udawać, że problem nie istnieje, a w rzeczywistości nic się takiego nie dzieje. Aż do dziś myślałam, że musi być na to jakieś sensowne, w psychologii wielopokoleniowej zakotwiczone wyjaśnienie. Strach, wyparcie, obawa — może nawet nie przed śmiercią, ale przed byciem wyśmianym?
Jednak po przeczytaniu komentarzy, jakie pojawiły się pod informacją o zaginięciu 11-letniej Patrycji i uruchomieniu Child Alert, nie pozostało mi już nic innego jak pogodzenie się z faktem, że moje nadzieje to tylko pobożne życzenia.
Jesteśmy potworami. I to takimi najgorszego sortu. Za naszą znieczulicą nie stoi tragiczna przeszłość, śmierć bliskich, porzucenie czy inne krzywdy doznane z ręki przerażającego, mniej lub więcej określonego sprawcy. Nie. Nasza znieczulica kształtowała się w wygodnym fotelu, pod pseudonimem na social mediach, a zjawisko stało się tak powszechne i społecznie akceptowalne, że nawet już z tych wymyślonych tożsamości rezygnujemy, by bez wstydu, otwarcie deptać po ofiarach.
Dziś wewnętrzne konflikty nie przynoszą zmian światu, a doświadczanie tragedii nie skutkuje refleksją czy próbą zrozumienia. Dziś każdy news daje nam sposobność do wylanie z siebie bezkresu zgnilizny resztek, które kiedyś nosiły miano człowieczeństwa, a zadziwienie światem pozostawia już tylko zmarszczki na twarzy.
